Urodzili się:
Zmarli:
Rudolf Witwicki - architekt.
Członek SARP O. Katowice (od 1960).
Absolwent Wydziału Architektury Politechniki Wrocławskiej (1955). Doktorat na Politechnice Gliwickiej. Status architekta twórcy (1980).
Projektant w Biurze Projektów Górniczych w Gliwicach.
Autor m.in.:
- budynek nadszybia w Kopalni Moszczenica, Rybnik (~1960);
- budynekWydziału Automatyki Elektroniki i Informatyki Politechniki Śląskiej w Gliwicach (1967-73) - współautorzy: Bronisław Krupski, Jan Pasternak;
- Lodowisko w Ośrodku sportu Politechniki Śląskiej w Gliwicach - przebudowa DiG Sowińscy Architekci;
- rozdzielnia główna Kopalni Węgla Kamiennego "Jastrzębie".
Członek Komisji Architektury i Urbanistyki PAN w Gliwicach.
Członek ZO SARP (1967-69). Członek OKR SARP (1974-77). Rzeczoznawca SARP.
Pochowany na Centralnym Cmentarzu Komunalnym w Gliwicach.
**************************************************************************
WSPOMNIENIE
Są ludzie, których się bardzo lubi, bardzo ceni, z którymi rozmowa sprawia wielką satysfakcję, z którymi jednak kontakt, nie jest zbyt częsty.
Można przyjąć, że przyczyny rzadkości tych kontaktów są po obu stronach.
Sądzę, że wiem – co jest przyczyną „po mojej” stronie: waga Jego intelektu…
Tak – słucham go z uwagą – a to nie jest łatwy partner rozmowy. Wypowiada niebłahe myśli. Jego słowa się liczą, sposób jego mówienia nie pozwala na nieuwagę.
Czas po spotkaniu to czas analizy i przypomnień. Kontroli własnych sądów. Ustosunkowywania się do tego, co On mówił. Czas weryfikacji treści rozmowy często – czas dojrzewania do weryfikacji sądów – po obu stronach…
Domyślam się przyczyny rzadkości naszych spotkań – „po Jego stronie”…
To Jego skłonność do izolowania się, do bycia i do życia w samotności może i On potrzebuje dystansu czasowego – do następnego – spotkania?
Fakt niesporny: są – nieczęste… telefon… list… wysłany własny tekst…
Był Jego telefon przed świętami.
Rozmowa miła, serdeczna, kłopoty ze zdrowiem więc i życzenia sił, zdrowia… „bo ono najważniejsze” i… „uważaj na siebie”… .
Oczywiście, że to stereotypy życzenie – nie wymyślone, powtarzalne nawet wyświechtane. Jednak – różnią się. Różnią się „tonem”, stopniem autentyczności, szczerością – lub jej brakiem, wyczuwa się, jakie są.
A te autentyczne ceni się. Wysoko się ceni.
Wysłałem list. Czasem wolę je od rozmowy telefonicznej….
Mogę lepiej wyrazić to – co myślę. Co chcę przekazać, co Jemu chcę powiedzieć…
Tuż przed świętami dzwoniłem. Chciałem – własnym głosem – przekazać Mu życzenia, dowiedzieć się, jak się czuje, usłyszeć Go…
Nie dostałem połączenia. Może wyszedł, dzwoniłem parę razy, może wyjechał…. ? to przecież okres świąt.
Dziś – list wrócił. Zwrot. Na odwrocie koperty – dopisek: „adresat - zmarł”…
Więc piszę o Nim dziś. O Nim. Już nie będzie rozmów niełatwych. Rozmów – dla mnie – ważkich.
Tuż po wojnie przyjechał ze swą matką „ze Lwowa”. Nawet nie wiem, czy z samego Lwowa, czy „gdzieś - stamtąd”…
Studia inżynierskie skończył w Gliwicach. Magisterskie - we Wrocławiu. Był jednym z wychowanków Zygmunta Majerskiego.
U niego zrobił doktorat. Jeden z pierwszych w Gliwicach – „z architektury” – jeszcze na Wydziale Budownictwa. Lata 60! Temat – supermarkety. Nie było ich wtedy w Europie. Pojawiały się – w USA. To zrozumiałe. Wielkie przestrzenie wolnostojących domków. Duże odległości. Samochód. Wielkie parkingi.
„Markety” musiały być poza śródmieściami. Wiedzieliśmy o nich.
Powszechna opinia głosiła, że w Europie są nieuzasadnione.
Rudolf Witwicki postawił inną tezę: przyjdą do Europy. Przyjmą podobną formę – w podobnych lokalizacjach. Przyjdą wtedy, gdy rozwinie się motoryzacja…
Obronił doktorat. Wywód miał logiczną poprawność – był dobrze udokumentowany. Obronił go. Powtarzam, jako jeden z pierwszych – w Gliwicach.
Jego (tematu) waga merytoryczna wtedy nie mogła być doceniona. Jego trafność nie mogła być zauważona. Dziś – może. Dlatego o tym mówię.
Rudek był członkiem Komisji Architektury i Urbanistyki PAN w Gliwicach. Początkowo była filią krakowskiej Komisji PAN – po powołaniu Oddziału PAN w Katowicach – była komisją tego oddziału ─ w tym samym osobowym składzie. Jej założycielami byli: Zygmunt Majerski, Julian Duchowicz, Tadeusz Teodorowicz Todorowski, Włodzimierz Buć.
Oni włączyli w jej skład młodszych: m.in. Franciszka Maurera, Rudolfa Witwickiego i nas (Henryk Buszko – Aleksander Franta). Wtedy poznałem Rudka. Odtąd pilnie Go obserwowałem.
Pracował w biurach przemysłowych. W górniczym, potem w „Biprochemie”. Z tego okresu miałem o Rudku relacje ze strony technologa. Od mojego brata. Cenił Go za pomysłowość, za dociekliwość…. „świetny partner”…
Rudolf Witwicki to klasyczny indywidualista. Nie znam Jego prac „w Zespole Autorskim”. O swoich sprawach wolał decydować sam. Tym cenniejsza jest opinia technologa o Nim.
Że był „świetnym partnerem” – w zespole wielo-specjalnościowym: z technologiem, z konstruktorem, z instalatorami. Podkreślam to: był architektem kompetentnym. Egzamin ze swojej zawodowej kompetencji zdawał w najtrudniejszych warunkach – w projektowaniu dla przemysłu… w tych biurach pozycja architekta bywa trudną, Witwicki miał pozycję wysoką. Był tam ceniony.
W zawodowym środowisku był ceniony wysoko. Należał do niewielkiej grupy świetnie rysujących architektów. Wiem – każdy z nas rysuje.
Rudolf rysował naprawdę świetnie. Niewielu się takich spotyka.
Byli mistrzowie – Maciej Nowicki, Jan Knothe, Tadeusz Iskierka.
Jeśli Witwicki nie osiągnął ich mistrzostwa ─ to był ich poziomu bardzo bliski… bliski – i nieznany. Nie publikował. Nie wystawiał. Może zdarzyło się coś – o czym nie wiem. Sam usiłowałem spowodować pokazanie Jego dorobku…. brak środków. Jeszcze nie było Galerii SARP.
Witwicki sam się nie eksponował. Nie lubił – i chyba nie umiał tego robić – był więc „mało znany”…
Był młodszy ode mnie, ale był w świetnej fizycznej kondycji. Biegał co dzień – po parę kilometrów. Jeździł stale na rowerze na kilkudziesięciokilometrowe trasy.
Sam dbał o swoje zdrowie. Znał akupresurę. Był trochę nadrealistyczny ─ interesowało Go to…
Ożenił się w latach 60-tych. Spotkałem Go w Jego poślubnej podróży na budowie (naszej) w Szczawnicy… Elegancki, zadbany, wręcz – wykwintny. Chwila rozmowy przelotnej. Stąd wiem o tym fragmencie Jego życia… nieudanym.
Małżeństwo rozpadło się. Jego matka zmarła. Został sam. I był samotnikiem. Mieszkał sam. Biegał sam. Sam jeździł na rowerze. Sam – w plenerze rysował.
Był erudytą. Znał filozofię. Dużo czytał. Dużo myślał. Nie wiem czy pisał. Nie znam Jego tekstów…
Słyszałem wielokrotnie jego wypowiedzi - był słuchany z uwagą. Zawsze były to Jego samodzielne myśli, nie był łatwym rozmówcą.
Nie był „towarzyski”. Nie znam Go od tej strony. Miał znajomych. Niektórzy – to ludzie wybitni. Musiał się z ludźmi spotykać. Nie znam tej strony Jego życia…
Nie był społecznikiem. Był w SARPie, ale „nie udzielał się”. Uczestniczył przez dziesiątki lat w pracach Komisji PANowskiej „A i U” w Gliwicach… coś go zgniewało, wystąpił… próbowałem – bezskutecznie – wyregulować to… „to Jego decyzja”. Wiem – że Jego.
Myślę, że są ludzie zasługujący na uwagę otoczenia. Ludzie, o których trzeba się zatroszczyć, zadbać o nich, zachęcić, nie zawsze „równa miara” jest miarą właściwą… Są „oryginały”… swą odmiennością stanowią wartość samą w sobie.
Rudek był oryginałem, był samotnikiem, był przy tym człowiekiem utalentowanym i ten swój talent w rysunku rozwijał.
Był człowiekiem o silnym charakterze – i wysokim poczuciu odpowiedzialności. Był wartościowym architektem.
To co najważniejsze: był wybitnym intelektem. Oryginalnym i autentycznym. Doktorat tego dowodzi. Nie tyle sam doktorat. Czas, w którym go zrobił.
Zygmunt Majerski bardzo Go cenił. Lubił, cenił i doceniał. To ważna rekomendacja.
Witwickiego osobowość nie była właściwie wykorzystana… czemu nie było wystaw Jego rysunków…?
Był skryty… Był nie narzucający się… Był samotnikiem. Był w pewnym sensie oryginałem… chyba uważał, że „nie należy siebie eksponować”, może i ufał staremu porzekadłu: „Siedź w kącie znajdą Cię”. A to porzekadło jest praktycznie fałszem. Nie znajdą. Nie zauważą. Nie docenią.
Przecież nie mamy nadmiaru wyrazistych osobowości, nie mamy nadmiaru wybitnych intelektów, ludzi utalentowanych, z charakterem. Pracowitych i umiejących pracować….
To my tracimy nie zauważając ich. To nasza społeczna strata…. „tak szybko odchodzą” – niezauważeni…
Cześć – Rudku…
Aleksander Franta,
9 stycznia 2008
Galeria:
Źródła: