Urodzili się:
Zmarli:
Jerzy Chronowski - architekt.
Członek SARP O. Kraków (od 1959).
Absolwent Wydziału Architektury Politechniki Krakowskiej (1958). Doktor nauk technicznych.
Autor m.in.:
- wnętrza hotelu Cracovia i kinoteatru Kijów w Krakowie (1959-66) - autor Witold Cęckiewicz, współautorzy wnętrz: W. Cęckiewicz, Krystyna Strachocka-Zgud, Jarosław Kosiniak;
- budynki biurowe (tzw. żyletkowce), ul. Przy Rondzie 6, al. Powstania Warszawskiego 10, Kraków (1968-75) - współautor Maria Chronowska; współpraca: Jerzy Gardulski;
- sala gimnastyczna w Szkole Podstawowej nr 10, ul. Franciszka Blachnickiego 1, Kraków (1968-71) - autor projektu pierwotnego szkoły Marian Rice (1936-38) - współautor M. Chronowska.
Konkursy m.in.:
- na projekt typowego wielokondygnacyjnego budynku mieszkalnego (met. przemysł.) (1957) - współautorzy: Zdzisław Arct, Jerzy Tyszkowski, Jerzy Tombiński - III nagroda;
- na projekt Pomnika Bohaterów Warszawy (1958) - współpraca - autorzy: Witold Cęckiewicz, Helena Hussarska, Roman Hussarski, Maria Ledkiewicz; współpraca: Tadeusz Bagiński, Jerzy Chronowski, Szczepan Hennig - III nagroda rónorzędna;
- SARP nr 311 - na projekt hotelu Orbis w Zakopanem (1960) - współautor M. Chronowska - wyróżnienie I stopnia równorzędne;
- SARP nr 352 - na projekt oszczędnych budynków mieszkalnych wielorodzinnych (1963) - współautor M. Chronowska - I nagroda równorzędna;
- na projekt urbanistyczno-architektoniczny Pasma Wielickiego (1980) - współautorzy: Wacław Seruga, Andrzej Wyżykowski, M. Chronowska + zespół - I nagroda.
Odznaczenia m.in.: Odznaka 1000-lecia Państwa Polskiego (1964), Srebrna Odznaka SARP (1973), Odznaka Zasłużony Pracownik Gospodarki Terenowej i Ochrony Środowiska (1974).
Pochowany na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie.
***********************************************************
WSPOMNIENIE
Jurek odszedł nagle.
Mimo, że przeszedł zawał i zabieg, zmarł w momencie, gdy wszystko szło już ku lepszemu, gdy najbliżsi odetchnęli, że najgorsze minęło; że możemy się cieszyć, czynić plany. Niestety... Wielu w takich razach zazdrości pięknej śmierci: jesteśmy, i w jednej chwili nas nie ma.
Jaki był? W nekrologu syn Rafał i wnuczkowie – Dorota i Maciek postanowili, żeby napisać, że był prawy, wielkiego serca i dobroci. To wiele i to wystarczy, mnożenie przymiotników nie ma sensu; tak, był prawy i był dobry.
Przed pogrzebem, myśląc, co powiedzieć o przyjacielu, zastanawiałem się, co jeszcze było ważne i takie pozostanie w naszej pamięci. I myślę, że jest tym to, aby być wiernym sobie i wiernym innym. Jurek był zawsze wierny sobie i wierny innym: w miłości i w małżeństwie - były to dla Niego synonimy, byli z Marysieńką wspaniałym małżeństwem; także wierny w przyjaźni, w zawodzie, w pracach, jakiekolwiek podejmował.
Poznaliśmy się na studiach, w roku 1952 na Wydziale Architektury Politechniki Krakowskiej, przyjaźniliśmy się niemal od ich początków do dni ostatnich, czyli przez lat pięćdziesiąt. Była to przyjaźń czterech osób – dwóch małżeństw, wspólnie studiujących to, co stało się ich zawodem - architekturę. Częściej przyjaźnie z czasem bledną, jałowieją, tu - wprost przeciwnie - nasze kontakty narastały, utrwalały się; mimo życia w innych miastach spotykając się, telefonując - na co dzień.
Jurek był zdolnym, cenionym architektem, jak się to mówi - z prawdziwego zdarzenia. Zaangażowany, wymagający - od siebie i od innych. Projektował domy, głównie mieszkania. Miał wybitne osiągnięcia: nagrody, tzw. mistery i vice-mistery Krakowa za projekty tworzone wspólnie z Marysią. Dość wcześnie obronił doktorat. Nie zamierzał poświęcać się nauce ani nauczaniu. Zrobił stopień doktorski, aby zrobić przyjemność swemu Ojcu, który był dla Niego i autorytetem, i miłością. Śmieć Ojca miała wielki wpływ na Jego osobowość, stał się religijny i to w nim narastało, i uspokajało Go wewnętrznie. Był wierzący religijnością nieagresywną, wyrozumiałą, życzliwą, w oddaniu nie tylko Bogu, ale i ludziom.
Jak już zostało powiedziane, był serca wielkiego, choć fizycznie słabego: po pierwszym zawale, przebytym jedenaście lat temu, musiał zrezygnować z uprawiania zawodu. Z tym większym zaangażowaniem przez wiele lat pracował dla krakowskiego Hospicjum, bezinteresownie, z pełnym oddaniem.
Tak też traktował wieloletnią pracę podejmowaną w czynnym życiu zawodowym w rozmaitych agendach oddziału krakowskiego SARP.
Przyjaźń nasza była szczególna. W wielu sprawach tzw. światopoglądowych, dla wielu niekiedy pryncypialnych, nie zgadzaliśmy się, byliśmy wręcz wobec siebie opozycyjni, jednak potrafiliśmy, co jest wielką zasługą Jurka, przechodzić nad tym do porządku, koncentrując się na rzeczach nadrzędnych, transcendentnych.
Odejście Jurka jest dla bliskich Mu stratą niepowetowaną, zwłaszcza dla ukochanej i kochającej Go żony, dla syna, który utracił przewodnika i dla wnuków; poświęcał im wiele czasu, kierując się wychowywaniem czułym, nie do przecenienia. W pamięci ich - i nas Wszystkich - pozostaną Jego wiersze, którymi szczodrze obdarowywał tych, których kochał.
Ludzie szczególnie dla nas ważni, po śmierci pozostają w naszej pamięci, zadomawiają się w niej, żyjemy nadal razem z nimi. Może na tym właśnie polega nieśmiertelność.
A więc Jurek jest i będzie wśród nas, tak naprawdę – nie odszedł.
arch. arch. Bożena i Janusz A. Włodarczykowie
Galeria:
Źródła: